Wydawca treści
Moja praca we Francji – wywiad z Kingą
2023-03-16
Kinga Jagielska to absolwenta Hufca Pracy w Koninie, która po ukończeniu nauki postanowiła zrealizować cel, który planowała od dawna – czyli pracę sezonową za granicą. W rozmowie opowiedziała o swoich doświadczeniach oraz zaletach takiego rodzaju zatrudnienia.
Jeszcze osiem miesięcy temu była uczennicą szkoły zawodowej i myślała o tym, by odebrać dyplom czeladnika w zawodzie kucharz i skończyć praktykę. Te trzy lata nauki sprawiły, że nabrała większej pewności siebie i stała się bardziej samodzielna. Wiedziała, że wyjedzie do pracy za granicę, mimo że wychowawca i pośrednik pracy z OHP zapewniali ją, że dostanie ofertę od nich jako absolwent Hufca Pracy w Koninie. Tuż po szkole chciała się zmierzyć z wyzwaniem i spełnić marzenia o podróży – tak jedną z uczestniczek wspomina wychowawca Hufca Pracy w Koninie.
Pełna entuzjazmu i radości Kinga Jagielska po powrocie do kraju dała się namówić na wywiad. Dla mnie, jako wychowawcy, była to świetna rozmowa, wypełniona – jak cała Kinga – chęcią życia i energią.
Skąd pomysł na wyjazd do pracy za granicę?
Tak naprawdę planowałam ten wyjazd od skończenia ósmej klasy podstawówki. Miałam świetny kontakt z osobą, która wyjeżdżała w charakterze pracy sezonowej, więc mogłam się trochę od niej dowiedzieć, jak to wygląda. Sama również sprawdzałam portale, np. "Europa praca/pomoc" bądź "Francja praca" i tam zdobywałam informacje o pracy.
Dlaczego Francja?
Szczerze mówiąc, wyszło to bardzo losowo. Na pewno chciałam wyjechać za granicę. Miałam wiele pomysłów wyjazdów do różnych krajów. Francja pokazała się z najlepszej strony, bo zaproponowano mi pracę idealną na pierwszy wyjazd: trzy miesiące, zagwarantowany dach nad głową oraz możliwość komunikowania się w języku angielskim, którego uczyłam się od dziewięciu lat.
Czym dokładnie się zajmowałaś? Jakie były twoje stanowisko i zadania?
Jak już wspomniałam, była to praca sezonowa. Sezon, w którym wyjeżdżałam, był na jabłka oraz kiwi. Codziennie rano przez blisko dwa miesiące czekały mnie sady pełne jabłek oraz kiwi do zbierania. Chodziliśmy w czteroosobowych grupach i zbieraliśmy jabłka do wielkich "paloxów", czyli pojemników umiejscowionych na traktorze. Zdarzało się także, że mogłam kierować wielką maszyną rolniczą "babini", dzięki której zbieraliśmy owoce z góry jabłoni. Jeśli chodzi o żółte kiwi, dostawaliśmy pojemniki zakładane jak pasy bezpieczeństwa, do których wrzucało się owoce. Drzewo kiwi u sadowników rośnie na boki, dzięki czemu zbiera się je praktycznie znad swojej głowy.
Moim obowiązkiem było też zajmowanie się młodymi drzewami kiwi oraz jabłonek. Kiwi trzeba było docinać w taki sposób, aby tylko jeden pęd rósł od ziemi ku górze. Gałęzie jabłoni natomiast, trzeba było wiązać ku dołowi, aby w następnych latach ułatwić ich zbieranie.
Po zakończonym sezonie czekało nas zamykanie siatek znad drzew, co, moim zdaniem było najtrudniejszą pracą z wszystkich dotychczas wykonanych.
Co ci się podoba w tej pracy? Jakie są jej blaski i cienie?
Podoba mi się, że jestem za granicą. Miałam okazję doszkolić się z języka angielskiego oraz poznać nowe języki, takie jak francuski, portugalski oraz ukraiński czy włoski, bo właśnie tak różnego pochodzenia był nasz skład osobowy.
Ten wyjazd wiele nauczył mnie też o roślinach. Miałam okazję zobaczyć proces ich pielęgnacji, co było bardzo przydatne, ponieważ w domu rodzinnym także mam swoje sady. Myślę, że największym plusem była ta różnorodność pracy, zbieranie różnych rodzajów jabłek uczyło różnych zasad ich zrywania. Taka różnorodność, czy chociażby pielęgnacja sadu sprawiły, że szybciej mijał mi czas. Wiadomo, jedna praca była lepsza, inna gorsza, ale to właśnie ta różnorodność sprawiała, że miałam dużo chęci do pracy.
Sady miały swój własny plus, czyli owoce. Mogłam zasmakować cudownych jabłek, żółtego kiwi czy fig. Zdrowo i smacznie można spędzać każdy dzień pracy w sadach.
Była to też wspaniała okazja do zwiedzania i poznawania kraju. W dni wolne bardzo lubiłam podróżować, okazjonalnie, będąc 100 km od oceanu pojechałam tam i weszłam na największą wydmę świata. Spróbowałam francuskiej kuchni oraz pysznych win i serów. Poznałam wspaniałych ludzi, z którymi miałam okazję pracować, a po pracy – wspólnie bawić się i spędzać czas.
Zgromadziłam wspomnienia, jak i pieniądze, przez co zadowolona wracałam do domu. Najbardziej cieszę się z tego, że jest to praca sezonowa. Po trzech miesiącach byłam w domu, a za kolejne trzy jadę do nowej pracy sezonowej, oczywiście do Francji. Tym razem będzie to zbiór truskawek.
Minusem pracy za granicą jest wyjazd z dala od rodziny. Daleka droga do domu i tęsknota za rodziną są ogromne. Kolejny – to wypełnianie swoich obowiązków niezależnie od pogody. Może być zimno, padać i wiać, dopóki nie zagraża to jabłkom lub twojemu życiu, musisz wypełniać swoje obowiązki, co czasem było naprawdę utrudnione.
Co dały Ci Ochotnicze Hufce Pracy, spotkania z wychowawcą i doradcą zawodowym?
OHP dało mi motywację do realizacji tych wszystkich rzeczy. Podczas całego pobytu moja opiekunka, pani Anna, martwiła się o mnie i życzyła powodzenia. Taka motywacja, że ktoś w ciebie wierzy, że trzyma kciuki, potrafi zdziałać cuda. Dostałam ogrom wsparcia oraz porad od pracowników OHP. Prowadzili niezwykle interesujące zajęcia, w miłym towarzystwie i pokazywali nam, co możemy osiągnąć "jeśli". Czułam się dobrze wprowadzona na rynek pracy, czego, niestety, nie gwarantowała szkoła. Pracownicy OHP pokazywali wady i zalety, uświadamiając, że tak naprawdę jeśli chcemy, możemy zrobić wszystko.
Dziękuję za rozmowę i życzę realizacji pasji i nieustannego zapału do spełniania marzeń.
Niektórym marzą się podróże, inni cenią sobie spokój i piękno. Każdy z nas jest inny i to czyni nas wyjątkowymi. Decyzje i doświadczenia są wynikiem chęci rozwoju. Kinga skorzystała z szansy, jaką dały jej – co podkreśliła – spotkania z pracownikami OHP. Jako wychowawca mogę z dumą przyznać, że cieszę się, że mogłam być opiekunem osoby tak pełnej pasji życia i chęci do podejmowania wyzwań.
Autor: Anna Nowakowska-Pytlak
Zdjęcia: archiwum Kingi Jagielskiej
Widok zawartości stron
Zobacz również:
Zobacz również:
-
Wymarzone fryzjerstwo – historia Norberta
15.10.2024
-
Filip – portret młodego działacza
19.09.2024
-
Zawód kucharz – moja pasja
06.08.2024
-
Barber to ja – wywiad z absolwentem
23.05.2024