Wydawca treści
Absolwenci OHP walczą o swoje marzenia
2025-02-04
Choć droga do dorosłości bywa pełna wyzwań, absolwenci Ośrodka Szkolenia i Wychowania w Mysłakowicach udowadniają, że warto inwestować w siebie i swoje umiejętności.
Zapraszamy na opowieść o losach czwórki młodych ludzi, którzy dzięki swojej determinacji i pracy odmieniają swoje życie. I nie chodzi tu o wielkie sukcesy, ale fascynującą drogą po której kroczą.
Kierunek kucharz w szkole branżowej I stopnia okazał się dla nich przepustką do nowych możliwości i początkiem pięknych historii.
Kacper – od kucharza do kuriera z wysokimi zarobkami
Kacper Janusz ukończył szkołę branżową I stopnia w czerwcu minionego roku i niemal od razu zdecydował się spróbować swoich sił w pracy kuriera. Choć początkowo obawiał się, że jego wykształcenie nie pozwoli mu na rozwój w innej branży, szybko zrozumiał, że zdobyte podczas nauki umiejętności, takie jak organizacja pracy, punktualność czy wytrwałość, mają uniwersalne zastosowanie.
– W pracy kuriera trzeba być szybkim, dokładnym i mieć dobrą organizację czasu – opowiada Kacper. – Tego nauczyłem się w szkole podczas praktyk w kuchni. Zarządzanie czasem, presja i praca w zespole to coś, co teraz bardzo mi się przydaje. Dzięki temu zarabiam teraz 4,5-5 tysięcy złotych miesięcznie i jestem zadowolony z tego, co robię. Najbardziej cenię sobie to, że nikt nie stoi mi nad głową i nie mówi co mam robić – dodaje absolwent.
Kacper przyznaje, że szkoła branżowa dała mu solidne podstawy do dalszego rozwoju i nauczyła, że w życiu można osiągnąć sukces, jeśli się ciężko pracuje.
Alicja i Martyna – nauka i praca z uśmiechem
Alicja i Martyna, podobnie jak Kacper, ukończyły szkołę branżową w czerwcu. Obie zdecydowały się kontynuować naukę w liceum ogólnokształcącym dla dorosłych, a jednocześnie podjęły pracę jako kelnerki. Dzięki zdobytym w szkole umiejętnościom oraz pozytywnemu podejściu szybko zyskały sympatię klientów.
– Praca kelnerki wymaga cierpliwości, uśmiechu i dobrego kontaktu z ludźmi – mówi Alicja Kisiel. – Dobrze zarabiam i jestem lubiana. Klienci wprost mówią, że lubią przychodzić do restauracji, kiedy jestem w pracy i ze mną rozmawiać. To miłe i budujące. To tak naprawdę moja pierwsza praca, która pozwoliła mi na usamodzielnienie i niezależność – dodaje.
Martynka, która wychowała się w domu dziecka, przyznaje, że bała się wejścia w dorosłość.
– Najbardziej obawiałam się tego, czy poradzę sobie sama, kiedy skończy się czas szkoły i opieki – wyznaje Martyna. – Dzięki wsparciu nauczycieli i wychowawców dostałam mieszkanie chronione. Teraz pracuję jako kelnerka i wiem, że mogę być samodzielna. Ludzie w pracy są dla mnie życzliwi, a napiwki często miło mnie zaskakują – dodaje.
Obie dziewczyny rozpoczęły liceum ogólnokształcące od drugiej klasy. Jeszcze nie wiedzą, co będą docelowo robić w przyszłości, ale są pewne, że sobie poradzą. Podkreślają, że choć na początku zastanawiały się, czy trzy lata szkoły branżowej to nie stracony czas, dziś zgodnie mówią, że było warto. Nauka zawodu dała im pewność siebie i stabilny start w dorosłość.
– Nie żałuję tych trzech lat spędzonych w ośrodku, wręcz przeciwnie. Szkoła, którą skończyłam, nauczyła mnie wielu rzeczy. Poznałam tam super ludzi, z którymi nadal mam kontakt. Uczestniczyłam też w wielu konkursach, które wygrywałam, co wpłynęło na moje poczucie własnej wartości. Był też sporo wyjazdów, również zagranicznych, które poszerzyły moje horyzonty. To cenne doświadczenie w moim życiu – podsumowuje Ala.
Robert – od absolwenta do międzynarodowego tatuażysty
Czwarty bohater tej historii, Robert, ukończył szkołę w Mysłakowicach kilka lat temu. Podobnie jak Martyna pochodził z domu dziecka. Dziś jest międzynarodowym tatuażystą, którego prace cieszą się uznaniem w Polsce i za granicą.
Urodzony w małej wsi pod Obornikami Śląskimi, od najmłodszych lat musiał zmagać się z przeciwnościami losu. Porzucony przez rodziców uzależnionych od alkoholu, wychowywał się u babci, a później w domu dziecka. Mimo wszystko zawsze wierzył w swoje możliwości.
Początkowo marzył o karierze piłkarskiej, jednak życie poprowadziło go inną drogą. W Ośrodku Szkolenia i Wychowania w Mysłakowicach, gdzie zdobywał zawód kucharza, odkrył pasję do sztuki. Po latach wspomina ośrodek jako miejsce, które uratowało mu życie i dało wsparcie, jakiego wcześniej nie zaznał.
Kluczowym momentem była podróż do Krakowa, gdzie spotkał Victora Portugala – światowej sławy tatuażystę. To on zainspirował Roberta do wytrwałej pracy nad swoim talentem. Po powrocie do rodzinnych stron Robert zaczynał od małych zleceń, często za symboliczne wynagrodzenie. Z czasem otworzył swój pierwszy salon tatuażu, a jego prace zaczęły przyciągać uwagę celebrytów i znanych osób.
Dziś jest jednym z najlepszych tatuażystów w Polsce, a jego kalendarz jest wypełniony na miesiące wprzód. Twierdzi, że jego dzieła na ludzkiej skórze to coś więcej niż tatuaże – to część jego duszy. Robert nie zapomina o swoich korzeniach – odwiedza ośrodek w Mysłakowicach, by motywować młodych ludzi i udowadniać, że każdy może osiągnąć sukces, niezależnie od trudnych początków.
Mimo sukcesu Robert nie spoczywa na laurach. Rozwija swoją działalność w Niemczech, ale marzy o powrocie do Polski i założeniu rodziny. Jego historia inspiruje i pokazuje, że dzięki ciężkiej pracy i determinacji można osiągnąć wszystko.
Warto walczyć o swoje marzenia
Historie Kacpra, Alicji, Martyny i Roberta to dowód na to, że edukacja w szkole branżowej może być świetnym początkiem kariery zawodowej. Każde z nich obrało inną ścieżkę, ale wspólnym mianownikiem ich sukcesów są determinacja, chęć rozwoju i wykorzystanie zdobytych umiejętności w praktyce. Dzięki temu dziś są pewni siebie i patrzą w przyszłość z optymizmem.
– Jeśli mogłabym coś powiedzieć młodszym kolegom, to przede wszystkim, żeby nie bali się próbować – mówi Alicja. – Trzy lata nauki mogą dać naprawdę solidne fundamenty – dodaje absolwentka.
Ich historie to inspiracja dla wszystkich, którzy zastanawiają się, czy warto inwestować w naukę zawodu. Jak widać – warto, bo marzenia można realizować na wiele sposobów. A szkoła branżowa w Ochotniczych Hufcach Pracy, to jak pokazują historie naszych bohaterów, naprawdę dobry początek.
Tekst: Angelika Grzywacz-Dudek, MCK Mysłakowice
Foto:
1. Robert Markowski
2. Alicja Kisiel
Widok zawartości stron
Zobacz również:
Zobacz również:
-
Absolwenci OHP walczą o swoje marzenia
04.02.2025
-
Każdy gest ma moc - życie po powodzi
29.11.2024
-
Wymarzone fryzjerstwo – historia Norberta
15.10.2024
-
Filip – portret młodego działacza
19.09.2024