Wydawca treści Wydawca treści

Powrót

Czy nastolatkom potrzebne są cele?

2019-01-17

I czy cała ta „motywacyjna gadka” ma sens i naprawdę wciąż musicie myśleć o celach na przyszłość?

Żyjemy w czasach, w których internetowi doradcy wciąż mówią nam, że musimy być lepszą wersją siebie. Że tylko systematyczna praca nad sobą pozwoli nam osiągnąć sukces.

Ciężko się nie zgodzić, jednak całego tego „coachingu” jest tak dużo, że dotyczy nawet małych dzieci. Przez nieustanne parcie na sukces jesteście bombardowani powinnościami i obowiązkami już od wczesnej podstawówki.

  • Po szkole dodatkowe korepetycje z matematyki czy innego przedmiotu.
  • Dwa razy w tygodniu dodatkowy angielski.
  • Co najmniej raz w tygodniu taniec/piłka nożna czy inny sport.
  • W weekend wyjście na imprezę kulturalną.

Znacie to? Może więc jesteście ofiarą nadmiernego parcia na sukces? A może wcale nie chodzi o niczyje nadmierne parcie...

Dlaczego tak jest?

Czemu rodzice zachęcają was (czy czasem nawet zmuszają) do dodatkowych zajęć, nieustannej nauki i rozwoju?

Chyba częściowo znam odpowiedź. Nie mam jeszcze nastoletnich dzieci, a do zajęć pozalekcyjnych na etapie przedszkola staram się podchodzić z umiarem. Jednak jestem w stanie zrozumieć, co kieruje rodzicami, którzy wysyłają swoje dzieci na niezliczone zajęcia dodatkowe.

Bo sama byłam takim dzieckiem jak oni. Wychowana bez internetu, nieustannie na podwórku, prawie bez nadzoru rodzicielskiego. Tak, miałam piękne, beztroskie dzieciństwo. Mogłam bawić się do nocy, ale nikt nie zawiózł mnie na dodatkowy angielski ani nie zaproponował innych hobbystycznych zajęć. Dodatkowe zajęcia były raczej rzadkością i dotyczyły bardzo niewielu moich znajomych. Dzisiaj rozwój pozalekcyjny to właściwie codzienność.

Dorastając, nie miałam świadomości, że moje wybory wpłyną na moją przyszłość. Nie wiem, może inne dzieci miały taką świadomość, ja nie. Może właśnie dlatego, że nikt nie serwował mi „tej motywacyjnej gadki”, nie mówił, że cele, że przyszłość, że kiedyś będzie jakaś praca, lepiej czy gorzej płatna (i że to będzie zależało ode mnie). Szukałam po omacku i dopiero teraz widzę, jak wiele możliwości straciłam i przeoczyłam przez brak odpowiedniej motywacji i pomocy, bez dodatkowych zajęć.

Dlatego nie zawsze jest tak, że rodzice wysyłają was na znienawidzone lekcje fortepianu/angielskiego/pływania, bo chcą zrealizować w waszej osobie swoje niespełnione ambicje. Oni chcą, żebyście mieli wybór. Żebyście kiedyś mogli pracować z pasją i prawdziwym zainteresowaniem. Żebyście z szeregu możliwości znaleźli coś dla siebie.

Dlatego zamiast obrażać się, spróbujcie coś polubić. Albo szczerze porozmawiać z rodzicami: „Mamo, to mnie nie interesuje, chciałabym/chciałbyś spróbować czegoś innego.” Nie zmuszajcie się do niczego tylko dlatego, że tak chcą wasi rodzice.

Ale spróbujcie zrozumieć swoich „starych”, którzy chcą dla was dobrze i czasem posłuchajcie też nie tylko ich, ale i tej internetowej, motywacyjnej gadki. Pomimo, że momentami jest jej za dużo.

Spróbujcie znaleźć swój cel, bo naprawdę przyszłość zaczyna się teraz.

Autor: Joanna Buharewicz


Widok zawartości stron Widok zawartości stron