Wydawca treści Wydawca treści

Powrót

Jak wylądowałem na lotnisku…

2019-01-02

…czyli historia mechanika z ambicjami, który dzięki OHP odnalazł się w wielkim świecie.

Początki

Michał, niebieskooki, wysoki chłopak trafił do koszalińskiego hufca nie z powodu złych ocen, ale z powodu wielu nieobecności w szkole. Wszyscy mówili do niego, że jest inteligentny i pytali, czemu nie chce chodzić do szkoły. Jego odpowiedź zawsze była taka sama: „Nie mam na to czasu”. Każda próba ustalenie miejsca pobytu Michała w czasie, w którym powinien być w szkole, kończyła się w jednym miejscu. Był to garaż, w którym chłopak rozbierał na czynniki pierwsze wszystko, co miało silnik…

Wiele przeprowadzono z nim rozmów, gdy przypadkiem znalazł się w szkole, aż w końcu pewnego dnia dotarło do niego, że aby móc kontynuować swoją pasję, musi ukończyć chociaż gimnazjum. Nie przyszło mu to z trudem, gdyż nauka trwała tylko trzy dni w tygodniu, a resztę czasu mógł poświęcić na praktykę w swoim ukochanym zawodzie, a także naprawiać wszystko, co znajdowało się w jego garażu.

Praktyka

Wybór zawodu, w którym będzie odbywał przyuczenie, był oczywisty. Chłopak miał wiele szczęścia, gdyż mechanik, u którego się przyuczał, był wielkim miłośnikiem zawodu. Szybko rozpoznał pasję w swoim uczniu i postanowił poświęcić mu więcej czasu, a ponieważ kontakt pracodawcy z wychowawcami był stały i bardzo dobry, mistrz w zawodzie opowiedział o „smykałce” swojego podopiecznego. Kadra hufca wspierała chłopaka i stale podkreślała, jaką dumą jest dla naszej społeczności. Pewnie dzięki temu ukończył przyuczenie z oceną celującą.

Jestem dorosły

Czas leci szybko, Michał skończył szkołę. Bardzo szybko znalazł sobie pracę jako mechanik samochodowy. Lubił to zajęcie i pracował sumiennie, jednak coś nie dawało mu spokoju, coś gnało go dalej. Czyżby to była ambicja? Wiodło mu się dobrze, nieźle zarabiał, wciąż naprawiał coś w swoim garażu i myślał… Chciał się rozwijać, poznawać coś nowego, ale jak tu się rozwijać, nie ucząc się dalej?

Postanowienie

Pewnego dnia, gdy doszedł do wniosku, że niewiele się już nauczy w kwestii mechaniki samochodowej, usłyszał od kolegi, że w dalekiej Norwegii poszukują pracownika na lotnisko, który mógłby się przyuczyć w zawodzie mechanika silników samolotowych. Pomyślał, że może to jest dla niego i że spróbuje się tego nauczyć.

Niewiele myśląc, kupił bilet na samolot i wylądował w Norwegii. Nie była to łatwa decyzja, gdyż w Koszalinie zostawił rodziców, twierdził jednak, że musi to zrobić.

Miło panią widzieć

Spotkałam Michała w zeszłym miesiącu. Po ciepłym przywitaniu opowiedział mi tę historię. Nie był to już ten sam Michał, którego znałam jako uczestnika OHP. Był to pan Michał, który zna swoją wartość, który potrafi już naprawiać silniki samolotowe, choć – jak twierdzi – początki były trudne. Dorosły i dojrzały Michał jest samodzielnym mechanikiem, który wylądował na norweskim lotnisku i świetnie sobie radzi.

O łzy wzruszenia przyprawiła mnie ta historia, a właściwie jedno wypowiedziane przez Michała zdanie: „Mi się udało, a to wszystko dzięki OHP.”

Autor tekstu: Agnieszka Fijałek, starszy wychowawca HP 16-8 w Koszalinie

Zdjęcie poglądowe (Panthermedia)


Widok zawartości stron Widok zawartości stron