Wydawca treści Wydawca treści

Powrót

Robię to, co kocham - historia absolwentki-wolontariuszki

2024-12-27

Karina Dąbrowska jest absolwentką 15-24 Hufca Pracy w Wolsztynie, uczyła się w Niepublicznej Szkole Podstawowej w Wolsztynie w zawodzie sprzedawca. Mimo młodego wieku od początku wiedziała, co chce robić i w czym czuje się najlepiej. Jej pasją jest opieka nad zwierzętami.

Karina jest bardzo wrażliwa i nie potrafi przejść obok krzywdy zarówno zwierząt, jak i ludzi.

Pomysł na wolontariat w schronisku zrodził się w Hufcu Pracy w Wolsztynie, w którym była uczestniczką. Któregoś dnia podczas zajęć z kadrą jednostki Karina miała możliwość zintegrować się z absolwentami, którzy dzielili się swoimi doświadczeniami z uczestnictwa w OHP. Jedna z wypowiedzi skłoniła ją do poszukania informacji o wolontariacie.

Po kilku rozmowach z wychowawcami uświadomiła sobie, że chce robić to, co kocha, a tym właśnie jest opieka nad zwierzętami. Jak sama powtarzała: „Nie wierzy, że to się dzieje naprawdę”, że jest możliwość przelania dobroci i wrażliwości w czyny i tak niewiele potrzeba.

Karina zwyczajnie udała się do schroniska i zapytała, czy zostanie przyjęta, oznajmiła, że jest chętna do pomocy. Taka właśnie jest Karina, jak coś zaplanuje, to działa i z łatwością pokonuje wszelkie przeszkody – a zwłaszcza te w głowie, które niekiedy hamują i nie pozwalają na bycie aktywnym.

Sama zachęca młodych do aktywności, jest znana innym uczestnikom z tego, że organizuje akcje wsparcia zwierzaków, często przeprowadza zajęcia, na których mówi, że bycie wolontariuszem ma sens i każdy może sobie na to pozwolić, jeśli chce. Wolontariat uważa za rodzaj siły napędowej, która daje moc. Mimo że taka praca nie zawsze bywa przyjemna, choćby wtedy, kiedy trzeba jechać na interwencję, to jednak cel jest ten sam – dobro zwierząt. Obcowanie ze zwierzakami daje jej wiele radości, a pomoc sprawia, że wszystkie poczynione działania mają sens.

Karina bardzo fajnie porównała czas spędzony w schronisku do świata bajek. „Jakbym przekraczała niewidzialny portal i wchodziła w magiczną krainę”. Czas w schronisku daje jej chwile zapomnienia od tego, co za bramą, wszystkie rzeczy są mniej ważne, nie ma pośpiechu, pędu, chaosu. Liczy się tu i teraz. Karina poświęca czas każdemu pieskowi z osobna, dbając, by każdy był doceniony. Rozmawia z nimi, bawi się i co ważne (śmieje się jak to mówi), zawsze czuje się wysłuchana, jak podczas dobrej terapii. Widzi wdzięczność podopiecznych za okazanie im serca i czułości.

Pomijając realny obraz, gdzie zwierzaki szukają wsparcia, to jednak Karina wychodzi z założenia, że miejsca tworzą ludzie. Nie musi być pięknie i luksusowo, tam gdzie jest serce, tam jest piękno. Ona sama czuje się wspaniale, ma pełno energii, którą zaraża innych i z należytą dbałością i miłością podchodzi do swoich podopiecznych. Wspomniała też, że w miejscu tym zamyka swoją zwykłą codzienność i otwiera drzwi do bajki, w której czuje się znakomicie.

 

Autor: Marta Szymańska

Zdjęcia: Anna Kozłowska

 

 


Widok zawartości stron Widok zawartości stron