Wydawca treści
Miał być koniec, jest początek – historia Adriana
2020-12-01
Historia Adriana udowadnia, że nie zawsze od razu zakochasz się w zawodzie, którego się uczysz. Ale może jednak czasem trzeba dać sobie kolejną szansę?
Adrian jest tegorocznym absolwentem Hufca Pracy 14-14 w Piszu. Uczestnik trzy lata kształcił się w Szkole Branżowej I stopnia Zespołu Szkół Zawodowych w Piszu z Biblioteką Pedagogiczną w zawodzie kucharz.
W wywiadzie opowiada o swoich początkowych wątpliwościach dotyczących zdobytego zawodu oraz zdradza, dlaczego jednak postanowił kontynuować gastronomiczną przygodę.
Jak to się stało, że wybrałeś zawód kucharza?
Po ukończeniu gimnazjum wahałem się, jak zawód wybrać. Po spotkaniu z doradcą zawodowym okazało się, że moje zainteresowania i predyspozycje odpowiadają zawodowi kucharz. Ucieszyło mnie to, gdyż w wolnych chwilach lubiłem pomagać mamie w przygotowaniu posiłków, w szczególności dań nietradycyjnych. Lubiłem eksperymentować w kuchni. Jednak na praktykach bywało różnie, były lepsze i gorsze chwile, które zdemotywowały mnie do pracy w tym zawodzie.
Jak potoczyły się twoje losy po ukończeniu szkoły?
Jakby to ująć, miał być koniec, jest początek przygody w wyuczonym zawodzie. Pod koniec roku szkolnego byłem sceptycznie nastawiony do kontynuacji swojej kariery kucharza, chciałem wyjechać z kraju i realizować swoją karierę za granicą w innym zawodzie. Na całe szczęście, na mojej drodze pojawił się pośrednik pracy OHP, pani Dorota Malinowska, która zaproponowała mi pracę w ciekawym miejscu z ciekawymi ludźmi. Jak widać pracodawca i zawód, który wybrałem, okazały się strzałem w dziesiątkę.
Ciekawe miejsce, ciekawi ludzie, czy mógłbyś rozwinąć temat…?
Jak to bywa: najciemniej jest pod latarnią. Ludzie migrują po całym świecie za pracą, nowymi miejscami, nie zdając sobie sprawy z tego, że w ich małych ojczyznach są równie interesujący ludzie, którym się udało i od których można się wiele nauczyć.
Ja miałem to szczęście, że moim pracodawcą jest znany w całym kraju szef kuchni pan Mirosław Gworek. Jest to wspaniały człowiek, który pisze książki kulinarne, występuje w telewizji min. „Kuchnia z Okrasą”, „Dzień dobry TVN”. Przetwórnia ryb p. Gworka działa od 2007 roku i przetwarza ryby słodkowodne na potrzeby rynku krajowego, bazując na zasobach lokalnych jezior.
Produkcja odbywa się całkowicie ręcznie poczynając od oczyszczenia ryb do wyrobu gotowego zapakowanego w słoiki. Obecnie produkuje nawet 800 słoików dziennie, starając się sprostać popytowi, który nieustannie rośnie. Konsumenci mają szeroki wachlarz do wyboru spośród 28 wyrobów. Zostało to docenione pierwszym miejscem i wieloma wyróżnieniami w konkursie: „Nasze Kulinarne Dziedzictwo”, a mało doceniana płoć też znalazła się wśród wyrobów. Na III Międzynarodowych Targach Łódzkich Natura Food w październiku 2010 roku., „Płoć na królewski stół” otrzymała wyróżnienie.
Jednym słowem jest się od kogo uczyć. No i do tego miejsce, w którym znajduje się nasza restauracja sprawia, że praca jest czystą przyjemnością. W końcu nie każdy ma okazję przebywać na co dzień w otulinie Puszczy Piskiej w sąsiedztwie największego jeziora w Polsce. Teraz już wiem, że dobrą atmosferę w pracy tworzą życzliwi ludzie i klimatyczne miejsce.
Na koniec jakaś rada dla młodych ludzi.
Nie rezygnujcie ze swoich marzeń, bo każdy koniec może okazać się początkiem czegoś fajnego.
Autor tekstu i zdjęć: Michał Miara
Na zdjęciu Adrian Parda i Mirosław Gworek
Widok zawartości stron
Zobacz również:
Zobacz również:
-
Filip – portret młodego działacza
19.09.2024
-
Zawód kucharz – moja pasja
06.08.2024
-
Barber to ja – wywiad z absolwentem
23.05.2024