Wydawca treści
Każdy gest ma moc - życie po powodzi
2024-11-29
Zapraszamy do przeczytania poruszającego świadectwa Wiktorii, uczestniczki Hufca Pracy 8-1 w Głubczycach, która jako wolontariuszka pomagała powodzianom.
Jestem Wiktoria. Jestem wolontariuszem.
Wolontariuszem, nie dziwolągiem bez znajomych, pasji, zainteresowań schowanym w skorupie swoich kompleksów i niezrealizowanych ambicji. Jestem Wiktoria. Znam swoją wartość, wiem, kim jestem i jak wiele mogę osiągnąć. Nie muszę sobie niczego udowadniać szukając poklasku i atencji. Jestem wolontariuszem, bo chcę być dla tych, którzy na teraz potrzebują mojej pomocy. Nie pytaj: Po co ci to? Chcesz medal z kartofla? Myślisz, że zmienisz świat? Nie mów do mnie: Nie wychylaj się, siedź na tyłku jak ci dobrze, wyluzuj. Nie utrudniaj i nie rzucaj kłód pod nogi, skoro sam zakotwiczyłeś się w swoim egoizmie.
Jestem Wiktoria. Jestem wolontariuszem. Jestem sobą.
Sobota 14 września 2024 roku był dniem sprawdzianu z mojego człowieczeństwa. „Wielka woda” wdarła się w nasze życie, zagarniając to, co uważała za słuszne, nie pytając napotkanego człowieka o zgodę. Zabierała dorobki całego życia, zostawiając szlam, brud i błoto oblane cierpieniem i ludzkimi łzami.
Jestem Wiktoria. Jestem wolontariuszem. Boję się.
Niedziela 15 września 2024 roku był dniem, w którym się bałam. Nie o siebie. Bałam się o tych, którzy są obok. W Opawicy i Chomiąży, niewielkich wsiach powiatu głubczyckiego zawyły syreny. Ubrałam mundur strażaka ochotnika i wyszłam na służbę. To był test mojego człowieczeństwa. Podjęłam decyzję. Wolontariuszem się jest, a nie się bywa.
To był brzydki czas. Czas mroku, smutku i walki z destrukcyjnym żywiołem. Czas walki z góry skazanej na porażkę. Nie poddawaliśmy się ani na chwilę, walcząc z ludzkimi słabościami, zmęczeniem, zimnem i chłodem. Najtrudniejsze były łzy i pusty wzrok tych, którzy stracili wszystko. I niemoc, nieuczciwa i niesprawiedliwa. Paraliżująca i obezwładniająca.
Jestem Wiktoria. Jestem wolontariuszem. Fizycznie jestem wykończona.
Pracowaliśmy bardzo ciężko, w warunkach daleko odbiegających od jakichkolwiek norm. Oczyszczaliśmy posesje z błota i szlamu, wyrzucaliśmy meble, sprzęty użytkowe, przepychaliśmy zniszczone samochody. Zabezpieczaliśmy przestraszone i schorowane zwierzęta. Byliśmy Drużyną Strażaków Ochotników, byliśmy Drużyną Wolontariuszy.
Jestem Wiktoria. Jestem wolontariuszem. Odnalazłam swoje powołanie.
Wielka woda pojawiła się i popłynęła dalej. Żywioł niepokonany odpuścił. Cierpienie i krzywda ludzka została. Nie tylko fizycznie w Opawicy, Chomiąży i innych miejscowościach dotkniętych klęską żywiołową. Obraz nędzy i rozpaczy wyrył się w mojej pamięci i wypełnił całą mnie. Ja już wiem. Pozostanę wolontariuszem. Będę Strażakiem Państwowej Straży Pożarnej. Od teraz zaczynam walkę o swoje marzenia.
Jestem Wiktoria. Jestem wolontariuszem. Znalazłam swoje miejsce w życiu.
Artykuł jest świadectwem uczestniczki Hufca Pracy 8-1 w Głubczycach
Opracowała: Ksenia Domerecka
Widok zawartości stron
Zobacz również:
Zobacz również:
-
Każdy gest ma moc - życie po powodzi
29.11.2024
-
Wymarzone fryzjerstwo – historia Norberta
15.10.2024
-
Filip – portret młodego działacza
19.09.2024
-
Zawód kucharz – moja pasja
06.08.2024
-
Barber to ja – wywiad z absolwentem
23.05.2024